12 marca 2010 w Gdańsku odeszła do Pana, wilnianka pani Helena Pasierbska-Wojtowicz z d. Stempkowska, prezes Stowarzyszenia Rodzina Ponarska, publicysta i dziennikarz (członek SDP), żołnierz AK – pseudonim „Nawoja”, więzień Łukiszek w Wilnie. W Wilnie ukończyła gimnazjum Benedyktynek, harcerka, w czasie II wojny światowej łączniczka ZWZ, sanitariuszka w Powstaniu Wileńskim 1944 roku w akcji „Ostra Brama”znana autorka kilku wydań książki Wileńskie Ponary poświęconej zbrodni ludobójstwa dokonywanej na Polakach i polskich Żydach w Ponarach k. Wilna, zbrodni przemilczanej i dotychczas nierozliczonej. Napisała także książki dotyczące innych bolesnych wydarzeń jak np Wileńskie Łukiszki na tle wydarzeń lat wojny 1939-1944. Pisała o zbrodniach w siedzibie gestapo na Ofiarnej w Wilnie, o zbrodni litewskich policjantów na Polakach w Glinciszkach, o zbrodniach litewskiej policji politycznej Sauguma i o zbrodniach sowieckich np. w obozie w Proweniszkach. Odznaczona m.in. Krzyżem Armii Krajowej w Londynie (1975), złotym Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej (1993) medalem Polonia Mater Nostra Est (2004).
Biorąc przykład z działalności Rodziny Katyńskiej zorganizowała w 1994 roku Stowarzyszenie Rodzina Ponarska, które zrzesza członków rodzin, krewnych i kolegów, rówieśników Polaków – więźniów politycznych w celu upamiętniania losów Polaków zamordowanych w Ponarach w latach 1941-1944. „Wszyscy znają Katyń, ale mało kto wie o Ponarach, które też były miejscem kaźni wielu tysięcy Polaków” stale nam powtarzała. Osobiste zaangażowanie w tragedię ponarską pani Heleny, wynikało ze zobowiązania wobec koleżanek i kolegów, którzy ponieśli przedwczesną śmierć. Mówiła „ja pozostałam, pomimo że mogłam podzielić Ich los przebywając w więzieniu łukiskim, tym samym będąc potencjalną kandydatką Ponar…”.
W jednym z artykułów w „Naszym Dzienniku” znajdziemy taką wypowiedź pani Heleny: „w tej największej kaźni ziem północno-wschodnich II Rzeczypospolitej – w Ponarach – zamordowano tysiące Polaków – przeważnie akowców, przywożonych z więzienia po wielomiesięcznym, okrutnym śledztwie, prowadzonym przez litewskie służby bezpieczeństwa, współpracujące z gestapo”.
A dlaczego w niedalekiej przeszłości nie wypomina się np. Litwinom? Przecież wymordowali ochotniczo praktycznie całą społeczność żydowską w swoim kraju – ok. 240 tys. osób! Nie trąbi się na cały świat o bestialskiej zagładzie kobiet i starców, strącanych żywcem do dołów w lesie ponarskim? Dla dzieci litewscy szaulisi żałowali kul, roztrzaskiwali więc ich główki po prostu o drzewa. W tej „rzeźni ludzkiej” – jak określił Ponary Józef Mackiewicz – zostało zamordowanych około 70 tysięcy Żydów. A w Kownie Litwini samorzutnie, zanim Niemcy wydali jakiekolwiek zarządzenia, urządzili istny pogrom”.
Poznałam ją osobiście po lekturze pierwszego wydania jej książki o Ponarach. Na przykładowo zilustrowanej kartce z więzienia na Łukiszkach widniało nazwisko ukochanego brata mojej babci Mani wypisane po litewsku Szczemirski Piotras syn Bolesławo. Było umieszczone obok nazwisk żydowskich z pełną hipokryzji notatką po litewsku „zwolniony z rozkazu niemieckiego”, co oznaczało śmierć w Ponarach. Legionista wojny 1920 roku, a potem kierownik i budowniczy szkoły w Kołtynianach koło Świecian na Wileńszczyźnie został aresztowany w grudniu 1941roku przez gestapo w majątku Druściany koło Nowoświęcian i osadzony w więzieniu na Łukiszkach. Pozostawił żonę z czwórką dzieci. Najstarsza Alicja, zwana przez nas ciocią Licią, opowiadała mi to zdarzenie: „Ojca zabrano nad ranem. Przebudzeni płakaliśmy. Ojciec podał mi najmłodszego brata Andrzejka i siedziałam na kufrze pospiesznie przykrytym pierzyną i kołysałam go. Była rewizja. Niczego nie znaleziono. W tym kufrze, na którym siedziałam była ponoć radiostacja”.
Potem Andrzej i jego siostry, przez następnych 50 lat żyły z kompleksem braku wiadomości o ojcu. O losach więźniów z Łukiszek nie można było uzyskać żadnych wiadomości. Wiemy, że parę paczek przyjęto od cioci Stefy żony Piotra, potem już nie. Powodów odmowy nie podano. Dzięki książce Heleny Pasierbskiej Ponary – Wileńska Golgota w 1944 roku sprawa Piotra została wyjaśniona Dowiedzieliśmy się, że Piotr pozostał na zawsze w dołach ponarskich. Dnia 13.06.1942 roku zamęczony był przez litewskich „Szaulistów”, strzelców z paramilitarnej organizacji litewskiej Lietuvos Szaulis Sajunga (Związek Strzelców Litewskich). Scenariusz był taki, jak w Katyniu: kula w tył głowy. W dokumentach odnalezionych w archiwum wiadomo, że aresztowano go razem ze Stanisławem Szklenikiem i Wiktorem Klemmem za akcje dywersyjne AK w Podbrodziu.
Historii podobnych do dziejów Piotra Szczemirskiego jest wiele i część z nich pani Helena opisała na podstawie swych badań w archiwach wileńskich, archiwach prywatnych i z bezpośrednich relacji rodzin. Przedstawiała je potem na spotkaniach w różnych środowiskach, dbała o ich upowszechnianie na wystawach okolicznościowych czy relacjach w mediach. Do Białegostoku przyjechała z mężem w 1995 roku w marcu zaproszona przez panią dyrektor Stanisławę Gryncewicz z Miejskiej Galerii Slendzińskich oraz Klub Inteligencji Katolickiej w Białymstoku. Pani Helena ubolewała, że dowody ludobójstwa na Polakach z udziałem Litwinów są starannie zacierane w imię politycznej poprawności. Czas pracuje na korzyść Litwinów. Jak można teraz nadal milczeć o tym, że nasi przodkowie podjęli bohaterska walkę o wspólną wolność przeciwko hitlerowcom, a potem bolszewikom na Wileńszczyźnie, że podstępnie byli zdradzani i mordowani przez naszych litewskich współbraci skutecznie podburzanych przez okupanta. Zdarzenia te wymagają dalszych opracowań historyków, ale czy tylko? Niedawno w 2009 roku zostały opublikowane też wspomnienia i refleksje dotyczące tych spraw przez ks. prof. Zdzisława Chlewińskiego, byłego kierownika Zakładu Psychologii Eksperymentalnej KUL pt. Groza i prześladowanie Polaków i Żydów na Wileńszczyźnie Zawiera ona istotne przesłanie o niezbędności pojednania polsko-litewskiego tylko na drodze prawdy i następnie wzajemnym przebaczeniu.
W 1999 r. dzięki wsparciu Białostockiego Oddziału Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna i osobistym zaangażowaniu pani Klary Rogalskiej została odsłonięta w kościele Ducha Świętego w kaplicy Męczenników w Białymstoku tablica upamiętniającą zbrodnie w podwileńskich Ponarach. Podobne tablice są dzisiaj w warszawskim kościele Dominikanów przy ul. Freta, w bazylice Najświętszej Maryi Panny (kaplica Ostrobramska) w Gdańsku, w kościele Ojców Dominikanów w Lublinie i w Poznaniu, w Sanktuarium Nowych Męczenników (kaplica ks. Jerzego Popiełuszki) w Bydgoszczy, w kościele Matki Bożej Ostrobramskiej w Olsztynie, w kościele garnizonowym we Wrocławiu, w kościele Najświętszej Maryi Panny przy ul. Świętojańskiej w Gdyni. Jest też w kościele św. Jacka w Słupsku, gdzie również pomogło Towarzystwo Miłośników Grodna i Wilna i to samo Towarzystwo ufundowało tablicę w Toruniu (kościół Ojców Jezuitów). Wileńscy akowcy ufundowali tablice ponarskie w Szczecinie (ul. Słowicza) i w Łodzi. Na cmentarzu powązkowskim w Warszawie obok krzyża ponarskiego stanęła również tablica ufundowana przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, gdzie otwarcie wskazano litewskich wykonawców tej zbrodni. Krzyż ponarski stanął na cmentarzach w Ełku i w Berżnikach koło Gib. W katedrze św. Krzyża w Opolu można zobaczyć cegiełkę z napisem Ponary wśród innych nazw kaźni Polaków na Wschodzie. W kościele w Stoczku Warmińskim jest złożona urna z ziemią przywiezioną z Ponar. W Ponarach koło Wilna udało się pani Helenie ostatecznie wywalczyć, aby stanęło tam polskie mauzoleum ufundowane przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Pamiętam niezwykle podniosłe uroczystości w 2000 roku związane z jego otwarciem z udziałem przedstawicieli władz państwowych i umundurowanych żołnierzy z litewsko-polskiego batalionu stojących na warcie.
Helena Pasierbska, niestrudzona strażniczka podwileńskich Ponar, która przez lata walczyła o ujawnienie prawdy o ponarskiej zbrodni w imię elementarnego poczucia sprawiedliwości nie żyje. Czy podejmiemy dalej Jej misję?
Podczas Mszy Świętej za Jej duszę 17 marca z ust kapłana padły w Gdańsku słowa: „Była bezkompromisowa zawsze wtedy, gdy chodziło o wiarę, o miłość do Boga i miłość Ojczyzny”. W Białymstoku modliliśmy się w Jej intencji z członkami Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich na Mszy Świętej odprawionej w Starym Kościele przy katedrze przez ks. prof. Tadeusza Krahela oraz z członkami Klubu Inteligencji Katolickiej na Mszy Świętej w kościele św. Wojciecha odprawionej przez ks. prof. Czesława Gładczuka. W galerii Slendzińskich żegnaliśmy Panią Prezes Rodziny Ponarskiej – heroiczną w swych zmaganiach o prawdę i sprawiedliwość w dniu 14 marca 2010 roku podczas Dni Kresowych na spotkaniu z panią Jolantą Halkiewicz (siostrzenicą Ludomira Slendzińskiego) ze Sztokholmu i panią Zofią Jamontt z Poznania (bratanica malarza Bronisława, wileńskiego przyjaciela Ludomira Slendzinskiego). To spotkanie pt. „Kresowe losy” prowadził Walenty Wojniłło, historyk sztuki i korespondent TVP Polonia z Wilna, który też był jednym z głównych organizatorów I Światowego Zjazdu Wilniuków w 2009 roku w Wilnie. W ten sposób śp. Helenę Pasierbską, wilniankę z urodzenia, pożegnali też wilnianie. Pozostanie w naszej wdzięcznej pamięci na zawsze.
Halina T. Midro
Prof. dr hab. Alina T. Midro jest członkiem Stowarzyszenia Rodzina Ponarska