O Ponarach w Rzeczypospolitej

Pamięć o masowej zbrodni na Żydach i Polakach w podwileńskim lesie jest dużym kłopotem dla Litwinów.

Zapraszamy do lektury artykułu autorstwa pani Maji Narbutt, który ukazał się w  Rzeczypospolitej z dnia 18/19 czerwca 2011.

„Tu, w ponarskim lesie, od lipca 1941 do lipca 1944 niemieccy okupanci i ich miejscowi poplecznicy wymordowali 100 tysięcy osób. Ukrywając ślady zbrodni od grudnia 1943 roku palili zwłoki ofiar”.

Napis na pomniku, który znajduje się w lesie na przedmieściach Wilna, jest długi, a jednak nie wyjaśnia wszystkiego. Kim byli ludzie, których ciała zapełniły zbiorowe groby? I kim są ich mordercy nazwani enigmatycznie „miejscowymi poplecznikami”?

 

alt… Zagłębiając się w sosnowy las, w którym trwa martwa cisza, natrafia się na inne pomniki. Na jednym jest gwiazda Dawida i hebrajskie napisy, na drugim wielki metalowy krzyż i wyryte polskie nazwiska. Jest też pomnik jeńców radzieckich, a nawet litewski. Pamięć cząstkowa nie zostaje scalona w pamięć historyczną, w czytelny i bezkompromisowy przekaz, co wydarzyło się w Ponarach.

To prawda, z którą Litwini ciągle nie potrafią się zmierzyć. Skala kolaboracji z niemieckim okupantem była olbrzymia. Brak jest nie tylko potępienia tego zjawiska, ale nawet głębszej refleksji – mówi mieszkający na Litwie prof. Jarosław Wołkonowski, historyk specjalizujący się w dziejach Armii Krajowej na Wileńszczyźnie.

Kolaboracja z Niemcami rozpoczęła się natychmiast po ich wkroczeniu na terytorium sowieckiej Litwy, w czerwcu 1941 roku. Koordynujący litewskie organizacje podziemne Front Aktywistów Litwy apelował, by Litwini „radośnie i z kwiatami witali żołnierzy niemieckich i udzielili im wszelkiej pomocy, bowiem nieskończenie piękny to widok, gdy niemieckich żołnierzy ludzie ozdabiają kwiatami, a oni w zamian obdzielają dzieci cukierkami, a dorosłych papierosami”.

– Nadany przez radiostację w Kownie litewski hymn narodowy stał się sygnałem do mordowania Żydów. Litwini przystąpili do tego spontanicznie. Zaskoczyli tym nawet Niemców, którzy uważali, że „porządek musi być”, i mieli za złe, że Litwini zrobili to jeszcze przed ich wkroczeniem, bez żadnego rozkazu – mówi „Rz” Milan Hersonskis, redaktor naczelny wychodzącego w Wilnie kwartalnika wydawanego przez miejscowych Żydów.

W Ponarach rozkazy wydawali już Niemcy, lecz wykonawcami byli głównie Litwini, członkowie paramilitarnej organizacji szaulisow, którzy zgłosili się na ochotnika do podlegającej gestapo formacji lpatyngas Burys, zwanej przez ludność polską strzelcami ponarskimi. Przez trzy lata na stację kolejową w Ponarach przywożono Żydów w specjalnych składach pociągów. Prowadzącą z Wilna drogą ciężarówki transportowały z więzienia na Łukiszkach lub aresztu gestapo na ulicy Ofiarnej Polaków członków konspiracyjnych organizacji niepodległościowych.

Prowadzono ich grupami nad olbrzymie doły, jakie wykopali jeszcze Sowieci, którzy chcieli utworzyć w Ponarach magazyny paliwa. Do ofiar strzelano z karabinów lub broni automatycznej, wstrząsające relacje mówią, że czasem, by oszczędzić nabojów,

strzelcy ponarscy rozbijali dzieciom głowy.

– Nie można stwierdzić dokładnie, ilu ludzi zabito w Ponarach. Nie istnieją listy ofiar, takie jak w wypadku Katynia ……

alt

 Całość artykułu w pliku pdf:
 

alt plik część I .pdf
alt pplik część II .pdf
alt plik część III .pdf

 

 Zródło: rp.pl/plusminus

Show Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podaj poprawną odpowiedź !